Z tymi Obrazkami to w ogóle bardzo tajemnicza sprawa. Wszystko zaczęło się od bloga Myślenie jest erotyczne, którego Autor lub Autorka pozostaje anonimowy. Ta niewiadoma dodaje smaku i (w tym przypadku uzasadnionej) pikanterii. Jeśli wierzyć intuicji i dominującej formie narracji, to za tym wszystkim musi stać kobieta.
Jestem masochistką, jakich mało, bo mój masochizm nie leży w bólu fizycznym, a w tym psychicznym: w zadrach, okaleczeniu, samookaleczeniu. […] Dlatego właśnie piszę: by uwalniać to, co mnie nakręca. […] by leczyć się w końcu z choroby zwanej introwertyzmem.
Czym właściwie są Obrazki? To krótkie, ale bardzo zróżnicowane formy literackie. Niekiedy mamy do czynienia z zapisem przeżyć wewnętrznych, refleksji bądź namiętności, kiedy indziej to małe relacje z wydarzeń, sceny rozgrywające się między kobietą a mężczyzną. Moje ulubione to te pisane z perspektywy wszechwiedzącego narratora obserwującego bohaterkę – bardzo plastyczne, niemal jak kadry filmu. Na pierwszy rzut oka wydaje się zresztą, że występuje tu cała plejada postaci i w pewnym sensie tak jest. Mamy pełną amplitudę nastroju i temperatury. Pod tym względem Obrazki są zmienne jak marcowa pogoda, nie pozwalają się nudzić i nie zwalniają tempa.
Recepta na udany wieczór? Voilà! ;) |
Jechał do domu, kiedy przyszło mu do głowy, że właściwie mógłby ją zepsuć. Podniósł głowę znad grubej książki i pomyślał, że jest głupi. Uniósł jedną brew. Że też wcześniej na to nie wpadł. Tak troszeczkę, odrobinę, ale jednak – zepsuć. Nadgryźć kawałek tej wyniosłej, perfekcyjnej istoty i powoli przeżuwać, mielić między językiem a podniebieniem kawałki jej doskonałości. W uwielbieniu.(Jak można się domyślić, bohater powyższego fragmentu zrealizował swój pomysł.) Znajdą się w tej książce sceny, które zakwestionują określenie sancta terra. Ciemna strona mocy, jak to ona, będzie się zdawać bardziej intensywna, jednak całość uświęca podłoże wyczuwalne niemal na każdej stronie – rozedrgane emocje, ból, smutek, żal. W Obrazkach niczym na taśmie filmowej gra światła i cienia jest nieodzowna, a dobrze ustawiony kontrast wydobywa fragmenty urwanych historii, gdzieniegdzie zamglonych, gdzie indziej ostrych jak brzytwa. Jednak nie są to tylko kadry różnych stadiów miłosnych historii i czysto zmysłowa przyjemność tekstu. Mamy tu namysł nad erotyką samą w sobie.
Kobiety uważają za bezpruderyjność radosną, czynną aktywność i gotowość wszystkich miejsc intymnych. A to chyba jednak nie tak. Bezpruderyjność to specyficzna otwartość – niekoniecznie otwierająca ciało, ale umysł – na: inność, apetyczność, smaczność, intymność… innych. Nie tolerancja, ale autentyczne zrozumienie erotyki.Muszę przyznać, że z jednej strony nie dziwię się, że Autor(ka) pozostaje anonimowy(a). Ta książka jest jak emocjonalne, pozbawione granic (ale nie smaku) obnażenie się i w przypadku większości ludzi byłyby to teksty pisane do szuflady, przynajmniej na tej szerokości geograficznej... Z drugiej strony jednak trudno powstydzić się tak udanego debiutu (jeśli to debiut). Oczywiście, nie każdy powinien sięgnąć po tę lekturę, ale mam wrażenie, że do tego momentu recenzji dotrwali właściwi potencjalni czytelnicy. ;)
***
Recenzja powstała we współpracy z portalem moznaprzeczytac.pl
Przeczytałam twoją recenzję w całości, a więc jestem potencjalnym czytelnikiem. I faktycznie, zaopatrzyłam się niedawno w "Obrazki", które mnie zafascynowały, kiedy tylko mi mignęły gdzieś w internecie. Teraz tylko pozostaje przeczytać :)
OdpowiedzUsuńpingwin-reads.blogspot.com