Jest to historia o szesnastoletniej Amani, która dorasta w małej mieścinie na samym końcu pustyni i rozpaczliwie próbuje się stamtąd wyrwać. Nie sprzyjają jej ani brak środków na ucieczkę, ani tragiczna przeszłość jej nieżyjących rodziców, ani pozostali krewni, wredna ciotka i wuj, który rozważa wydanie jej za mąż. Jednak dziewczyna od małego trenuje strzelanie, jest w tym świetna, a w przebraniu chłopaka ma szanse wygrać odpowiednią sumę na zawodach strzeleckich i wyjechać. Plan nie do końca się powiedzie, jednak nowo poznany obcokrajowiec, Jim, będzie zwiastunem nowej, niespodziewanej i ekscytującej przygody.
Mam co do tej książki mieszane uczucia...
Jest w porządku, jednak bez rewelacji, jakich można się było spodziewać. Początki są bardzo udane, wydarzenia są poprowadzone tak, że czujemy ciągłe napięcie. Bardzo ucieszyło mnie, że z taką naturalnością przychodzi autorce zamykać rozdział w kulminacyjnym momencie, co sprawiało, że nie sposób odmówić sobie następnych kilkunastu stron. Jednak po jakimś czasie to wrażenie zaczęło się rozmywać. W pewnym momencie przygodówka zaczyna być przeładowana polityką i wszystko zaczyna się komplikować. Sułtan, książęta, tron, mity i legendy, dżiny, zmiennokształtne istoty, rebelia, wojna, buntownicy, armia sułtana, okupanci... Miałam wrażenie, że jest tego zbyt wiele, ale przede wszystkim jakoś to wszystko niepoukładane, niejasno przedstawione. Dało się to przeskoczyć i w miarę ogarnąć, o co właściwie chodziło autorce, jednak nie było w tym polotu i naturalności. W połowie książki zaczęłam się trochę męczyć.
Okładka tej książki to jedna z jej największych zalet :D |
Nic mnie tu nie zwaliło z nóg. Żadna z postaci mnie nie uwiodła. Legendarne opowieści przemycone między wydarzeniami nie porywały, niemal przeskakiwałam je wzrokiem z czystym sumieniem, mimo że z miejsca wiadomo, że odegrają rolę w ostatecznych rozwiązaniach. Generalnie gdy próbuję przedstawić zalety tej książki, od razu na myśl przybywa mi kontrargument. Serce straciłam do tej książki głównie przez pozostawiającą wiele do życzenia redakcję, głupie literówki i dziwnie zapisane dialogi, gdzie wypowiedzi jednego bohatera podzielone są na cztery kwestie, a czytelnik niepotrzebnie zachodzi w głowę, co kto mówi. Narrator pierwszoosobowy też trochę niestety komplikuje sprawę, gdy ktoś się wypowiada, a zaraz za jego kwestią, za półpauzą, spotykamy myśli Amani. Może się czepiam, ale nie jest to po prostu mistrzostwo świata. :)
Chociaż w sumie dwie rzeczy się bronią. Po pierwsze okładeczka, choć to kwestia gustu, a po drugie, już w warstwie interpretacji, podoba mi się fakt, że w tej opowieści ładnie zarysowana jest linia przeznaczenia czy też prawo przyciągania. Mocno zdeterminowana bohaterka czegoś bardzo pragnie, a my śledzimy, jak rzeczywistość odpowiada na to pragnienie. Plan nie zawsze zostaje zrealizowany perfekcyjnie, jednak dążymy do celu. Jest w tym pewien zamysł. Stawiam czwórkę z małym plusikiem, jednak nie mam ochoty na drugą część. No, chyba że gdzieś wygram. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz