27.02.2017

Jak rozpoznać, co nie jest grą?
Stephanie Garber, Caraval

Rosnącą popularność Caraval od jakiegoś czasu obserwowałam na zagranicznych bookstagramach i, przyznam, nie mogłam doczekać się polskiego wydania tej książki. Coś mi podpowiadało, że dzięki tej lekturze poczuję się jak za starych, dobrych czasów. ;)

Dwie siostry, Scarlett i Tella, mieszkają na małej wyspie Tridsa, na której władzę sprawuje ich ojciec. Gubernator to na pozór przyzwoity człowiek, jednak prywatnie jest okrutnikiem, który znęca się nad córkami za najdrobniejsze przewinienia. Starsza z sióstr, Scarlett, liczy, że wraz z zaaranżowanym małżeństwem jej los ulegnie zmianie i razem z siostrą przeniosą się do nowego miejsca, z dala od ojca tyrana. Z drugiej strony dziewczyna wie, że wtedy nigdy już nie uda jej się wziąć udziału w Caravalu, dorocznej grze, której zwycięzca może spełnić jedno marzenie. Scarlett w tajemnicy od dziesiątego roku życia pisze listy do mistrza ceremonii, Legendy, prosząc, by przyjechał ze swym festiwalem w pobliże Trisdy. I właśnie teraz, po siedmiu latach i na krótko przed ślubem, Legenda osobiście odpisuje na jej prośbę. Co więcej, zaprasza obie siostry do udziału jako honorowych gości. Taki obrót sprawy wydaje się doskonałą szansą na ucieczkę, zwłaszcza że pomoc w dotarciu na Caraval oferuje im młody żeglarz, Julian. Dziewczyny jednak nie wiedzą, jak ważną rolę przyjdzie im odegrać w tegorocznych zawodach...

Czy ta książka sprawiła, że poczułam się jak za starych, dobrych czasów? Tak. Fabularnie jest świetnie opracowana, więc gdy zaczęłam czytać, to już za pierwszym podejściem (oczywiście późno w nocy) połknęłam niemal połowę. Wartka akcja, niespodzianki, zwroty i tajemnicza atmosfera sprawiły, że szybko wkręciłam się w ten świat. Miasteczko, w którym odbywa się festiwal, ma w sobie coś surrealistycznego i nierzeczywistego, trochę tam jak w Krainie Czarów Alicji. Rzeczywistość gry jest, choć może niezbyt oryginalnym już dzisiaj, to jednak wciąż ciekawym chwytem, by wrzucić czytelnika w sieć domysłów. Zwłaszcza że rozgrywki odbywają się nocami, a za dnia uczestnicy zmuszeni są to odpoczynku w gospodzie La Serpiente, co dodatkowo buduje atmosferę - po zmroku wszystko wydaje się mniej jednoznaczne.

Z rytmu wybijała mnie trochę "kolorystyczna" metaforyka służąca do opisania emocji, którą autorka postanowiła uczynić chyba znakiem rozpoznawczym głównej bohaterki, Scarlett. "Podejrzliwość o barwie szałwii", "zawstydzenie mieniące się pięcioma odcieniami fioletu" czy "rozczarowanie o chłodnym odcieniu niezapominajek" brzmią jednak dość naiwnie i pozostawiają wrażenie przekombinowania. 

- [...] Przyszłość jest taka jak przeszłość. Zazwyczaj ma ustalony przebieg, ale zawsze można na nią wpłynąć...
- Wydawało mi się, że jest odwrotnie - przerwała mu Scarlett. - Przeszłość ma określony kształt, a przyszłość da się zmienić.
- Nie. Przeszłość jest w pewnym stopniu określona, a przyszłość znacznie trudniej zmienić, niż ci się wydaje.

Bohaterowie Caraval nie są może płascy, ale dość stereotypowi i przewidywalni. Przejawia się to głównie w zbyt przegadanych dialogach. Fakt, że ze względu na toczącą się grę możemy spodziewać się wszystkiego, trochę ich jednak ratuje. Wątek miłosny stosunkowo mi się podobał - lubię mroczne postacie skrywające swoje tajemnice, postacie pozornie obojętne, ale jednocześnie o dobrym sercu (czyli chyba bardziej typowo się nie da :)). To właśnie podczas konfrontacji głównej bohaterki z innymi mamy trudny orzech do zgryzienia - tylko grają czy mówią prawdę? Dokąd i właściwie dlaczego kierują Scarlett? Do czego wykorzystają sekrety, które są główną walutą w grze?

Ta książka to lekka i niesamowicie wciągająca lektura na dwa czy trzy wieczory. Potrafi uwieść baśniowym i - powiedziałabym - dziewczęcym klimatem. Posiada co prawda kilka wad debiutanta, ale można to wybaczyć ze względu na gwarantowaną, porządną dawkę rozrywki.

Stephanie Garber, Caraval
Wydawnictwo Znak / OMG books
Rok wydania: 2017
Stron: 415

4 komentarze:

  1. Moje pierwsze słowa gdy tu weszłam; ojej, jaki piękny blog. Rewelacja, naprawdę! Zakochałam się! <3
    A co do książki, to ja nie mogłam się w nią wciągnąć. Nie wiem dlaczego. Dopiero pod sam koniec byłam strasznie ciekawa jak to się skończy i autorka mnie zaskoczyła! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę i pięknie dziękuję za miłe słowa! :))
      O widzisz, ja miałam odwrotnie, początek był dla mnie świetny, a koniec trochę rozczarowujący, jakby za wiele na raz, choć też zostałam zaskoczona. ;) Ale finalnie nie wiem, czy sięgnę po kontynuację...

      Usuń
  2. Ja już sama nie wiem co mam myśleć o tej książce. Słyszałam o niej tyle sprzecznych opinii, że najprawdopodobniej ją sobie odpuszczę. Znaczy raczej nie kupie. Jeśli kiedyś nadarzy się okazja to pewnie przeczytam :)
    Pozdrawiam
    http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie zdania są bardzo podzielone. Na pewno nie jest to mistrzostwo świata... ale taka przyjemna bajka dla starszych dziewczynek ;D

      Usuń