15.06.2017

Czy masz odwagę być tu i teraz?
Erling Kagge, Cisza

Cisza pokazuje, czy chcemy i potrafimy być ze sobą. [...] Na ogół teraźniejszość boli. Dlatego ludzie nie chcą jej dotykać i uciekają w różnego rodzaju ekrany, w smartfony, tablety, aplikacje. Wirtualne miejsca, w których można być gdzieś indziej, z kimś – stwierdził w wywiadzie dla Newsweeka Erling Kagge.

Kim jest autor Ciszy? Dla mnie to współczesny człowiek renesansu. Na co dzień pracuje jako wydawca w założonym przez siebie przedsiębiorstwie w Oslo, a z zamiłowania jest kolekcjonerem sztuki i myślicielem. Jednak zasłynął ze względu na swą pasję podróżniczą. W tej pięknie wydanej nakładem Wydawnictwa MUZA książce znajdziemy okruchy jego niebezpiecznych wypraw podane na tle głębokiej, egzystencjalnej refleksji.

W ciągu ostatniego ćwierćwiecza Kagge jako pierwszy odbył samotną wyprawę na biegun południowy, zdobył także biegun północny, szczyt Mount Everest i dwukrotnie przepłynął Ocean Atlantycki. Uznanie przynosi mu wdrożenie nowych standardów w eksploracji dzikich rejonów – podróżnik organizuje wyprawy zupełnie na własną rękę, ograniczając wsparcie z zewnątrz i kontakt ze światem do minimum lub rezygnując z tego w ogóle. Kagge to również wykładowca, którego wystąpienia cieszą się dużym zainteresowaniem słuchaczy. Dlaczego człowiek wiodący tak intensywne życie zdecydował się napisać książkę o ciszy?

Swego czasu podczas rodzinnego obiadu autor opowiedział rodzinie historię, po usłyszeniu której nikt nie miał wątpliwości co do tego, że cisza bywa najbardziej wymownym komunikatem.
Dwaj moi przyjaciele postanowili zdobyć Mount Everest. Pewnego dnia wcześnie rano opuścili bazę i podjęli wspinaczkę na południowo-zachodniej ścianie góry. Udało się. Obaj dotarli na szczyt, ale wtedy nadciągnęła burza. Szybko zrozumieli, że nie wrócą na dół żywi. Jeden połączył się przez telefon satelitarny ze swoją ciężarną żoną. Wspólnie ustalili, jakie imię nadać dziecku, które nosiła pod sercem. Potem spokojnie zasnął wiecznym snem tuż pod szczytem. Ten drugi przed śmiercią nie skontaktował się z nikim. Nikt nie wie, co właściwie wydarzyło się w górach w tamto popołudnie. Dzięki suchemu zimnemu klimatowi na wysokości ponad ośmiu tysięcy metrów ich ciała zamarzły i wyschły. Leżą tam w ciszy, ciągle tacy sami, mniej więcej tacy, jacy byli, kiedy widziałem ich ostatnio dwadzieścia dwa lata temu.
Po zasłyszeniu tej historii trudno znaleźć odpowiednie słowa. O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć, stwierdził Wittgenstein. O takiej właśnie ciszy jako o wewnętrznym stanie człowieka chce mówić Kagge w swoim zbiorze refleksji. Oczywiście odwołuje się on również do ciszy w sensie fizycznym, czyli do tego stanu rzeczy, który w miarę możliwości jak najbardziej pozbawiony jest wszelkich dźwięków. Widzimy, że liczne wyprawy w nieznane, puste i przejmująco milczące miejsca tak naprawdę były dla autora podróżami inicjacyjnymi, spotkaniem z sobą samym nierzadko podczas sytuacji granicznych, gdy ciało odmawia posłuszeństwa i poddaje się bezlitosnemu żywiołowi, mroźnej naturze. To właśnie w tych momentach Norweg odnajdywał ciszę, o której opowiada – gdy nieobecność drugiego człowieka obnaża nas bez reszty, gdy zrzucamy niepotrzebne społeczne maski.

Cisza ma nieco ponad 120 stron i składa się z 33 rozdziałów. Według zamysłu autora kolejne rozdziały mają stanowić próbę odpowiedzi na trzy zasadnicze pytania:
Czym jest cisza? 
Gdzie ją odnaleźć? 
Dlaczego współcześnie jest ważniejsza niż kiedykolwiek dotąd?
W tej publikacji Kagge okazuje się więc nie tylko podróżnikiem, ale przede wszystkim filozofem. To właśnie wieloletnia praktyka podróżnicza skłoniła Norwega do studiowania filozofii, którą ukończył w Oksfordzie. Znajdziemy tu krytykę współczesnego świata stojącego w opozycji do wewnętrznej potrzeby medytacji i kontemplacji, z której nie zdajemy sobie sprawy lub którą świadomie chcemy zagłuszyć. Hałas, na który narażamy się, korzystając ze współczesnych mediów, telefonów, słuchawek spłaszczających dźwięk muzyki, chaos w impulsywnym, wariackim działaniu na dziesięć frontów, byle uciec od konfrontacji z własnym ja – wszystko to przeciwstawia Kagge potrzebie bycia tu i teraz, w sobie.

Jeszcze jedna wypowiedź dla Newsweeka:
Rybak w Norwegii nie zrozumie kogoś, kto wypływa dla rozrywki na morze. Będzie myślał, że to wariat. Podobnie byłoby, gdybyśmy rozmawiali z rolnikiem z Syberii i mówili mu, że lubimy się przechadzać po tych pustych polach, żeby doświadczyć wielkich przestrzeni. Jednak przychodzi taki moment w życiu, że zaczyna się doceniać to, co się ma. Co jest dostępne tu i teraz, a nie za horyzontem. Jedną z tych rzeczy jest cisza.
***
Recenzja powstała we współpracy z portalem moznaprzeczytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz